Już dawno tak nie płakałam na zakończeniu jednego z moich ulubionych seriali. Po prostu smutne na maksa ,ale za razem świetne zakończenie! 10/10.
jak na takiego geniusza to smieszna smierc byla, bo przeciez mogl wymyslic tysiac sposobow jak to rozwalic bez poswiecania siebie :), chyba ze i tak juz mu bylo wszystko jedno , ale jednak z ta karta probowal kombinowac jeszcze
ja też płakałem jak głupi i ciągle pytałem Boże dlaczego. przez kilka dni nie umiałem myśleć o niczym innym
Widzę, że sporo nas tych płaczących xD I na nic się zdaje rozumowanie "to tylko film" ;P
dokladnie mialem to samo szukale info w necie caly czas o tym myslalem ehh szkoda ze sie skonczyl :(
A mnie zdziwiła reakcja Sary. Jak oglądali video z mową pożegnalną Mike'a to ja już przez łzy prawie nic nie widziałam, a Sara się uśmiechała :| I po wyjściu z więzienia też nie płakała. Dziwne, przecież kocha Michaela ://
może to taka dziwna miłość była :P
kochała go tylko jak był w pierdlu - a często przecież bywał :P
nie prawda kochała go przez cały czas ale jako lekarz zrozumiała dlaczego to zrobił. przeciez i tak by umarł na tego guza mózgu;/ jak ogladałam ostatnie 3 odcinki tez ryczałam;(
No tak, ale przecież Christina Rose też miała tego huza, a jednak się wyleczyła (po kilku operacjach). A Mike był już uniewinniony, więc mógłby iść do szpitala i wyleczyć się.
Jeśli chodzi o ogół, to zakończenie bardzo mi się spodobało :) Przy ostatnich odcinkach wciąż się martwiłam, że twórcy mogą coś spaścić, że jakiś super happy end jak zawsze, że w ogóle, a tu miło się rozczarowałam ;) A rzadko się zdarza, żeby seriale czy filmy kończyły się tak, żeby pozostać w sercu i pamięci^^
To był pierwszy film, na którym płakałam. :)
Właściwie to ostatni odcinek. ;p
Szkoda, że Michael umarł.
Dosłownie przed chwilą skończyłam oglądać ten serial i ciągle mam łzy w oczach.
Na długo pozostanie w sercu i pamięci, jak to napisała moja poprzedniczka. :):)
Szczerze mówiąc, po tylu trupach (ojciec braci, ojciec Sary, Weronika Donnovan, Bellick itd.), strzelankach, pościgach, groźbach, stresie, itd. chyba jednak przydałby się happy end.
no bo ona wogole rzadko okazywala jakiekolwiek uczucia, zreszta Michael tak
samo. przez caly czas chyba raz powiedzieli sobie "kocham".. no ale jakby
tak uczucia znowu za bardzo pokazywali to by byl romans a nie fajny serial
akcji :)
Widzę, że wszyscy mają tu podobne odczucia. To był pierwszy film, po którym ryczałem jak głodne dziecko :) Niesamowity. Po 4 sezonach, byłem tak przywiązany do Linca, Michaela, odmienionego Mahone'a oraz oczywiście dobrodusznego Sucre, że ciężko było mi się bez nich pozbierać :) Nie sądzę, że kiedykolwiek powstanie serial lepszy od tego. A jestem jeszcze młody i wiele seriali w życiu zobaczę!
Nom, wylałam tez łez. Skończyłam oglada4 4 sezon chyba o 2 w nocy. Położyłam się spać i płakałam cała noc. Kumpele widząc moje podpuchnięte oczy, sadziły, ze z chłopakiem zerwałam i to przez niego. Nic mi wczesniej nie powiedizały, że tak myslą. wspierały mnie, współczuły mi. Przytulały, ze wszytsko bedzie dobrze, a ja myslami byłam za Scolfieldem.
Sadzę, że Sara była tu przedstawiona jako kobieta już zmęczona i wyczerpana. Nie miała siły juz płakać, była w szoku. Maż jej zmarł, była w ciąży. Sara przedstawiona była jako silna kobieta - bynajmniej ja tak to odebrałam. Jej płacz by stanowił tylko to, że się poddaje, nie ma po co żyć, jest bezsilna bez męża.
Serial przypominał mi taką wojnę, okupacje w XXI wieku.
Scolfield i jego heroizm ... człowiek zginął, bo ratował tych, których kochał. W dzisiajszych czasach, w realnym zyciu, ktos by tak postąpił? Ładnie przedstawiona postać. Zawsze pasjonowali mnie tacy bohaterowie!
Choć nie wiem ile razy był ogladalam 3 ostattnie odcinki, zawsze te same łzy lecą po policzkach. By sie pocieszyć wracam do pierwszego sezonu:)
Ja właśnie teraz skończyłem oglądać 4 sezon. Muszę uważać żeby nie zalać łzami klawiatury :/ (tak, też jestem facetem, ;p) Nosz kurna, ale szkoda Michaela...
Co tu powiedzieć... serial genialny, mimo że strasznie mnie wkurzał, bo przez większość momentów być strasznie naciagany i wręcz sztuczny że szkoda gadać, i jeszcze te braki konsekwencji w postępowaniu bohaterów i dziury/luki z tym związane... ale mimo to i tak świetnie się go oglądało, zawsze z tym samym napięciem, i oczekiwaniem co będzie dalej, i jak to sie wszustko skończy.
Poza LOST najlepszy serial jaki oglądałem.
Dizekuję, było miło ;d. Ide się wysmakrać i spać, bo muszę wstać z rana ;p
Dobranoc wszystkim.
ja też facet ale ryczałem jak bóbr.chyba ostatni raz tak płakałem na Lilo & Stich i na Królu Lwie :P
Właśnie obejrzałam i również ryczałam jak głupia.
Wolę szczęśliwe zakończenia, Michael powinien żyć z Sarą i ze swoim synkiem...
Niby to tylko film, ale i tak mi smutno ^^
tomol012 - dokładnie tak, Michael Michaelem, intrygował mnie jako postać od zawsze, Lincoln, jako impulsywny facet kontrastował z bratem intelektualistą, każdemu z nich zależało na rodzinie, każdy z nich tak naprawdę wartości miał identyczne. Choć w inny sposób, dążyli do tego samego. Sucre, aj, Sucre wzruszał mnie i rozczulał zawsze, gość tak ekstremalnie pozytywny i ciepły, że od początku do końca pałałam do niego sympatią. A co do Mahone'a, wielki plus za zmianę. Nie lubiłam go, jak pewnie większość, nie znosiłam wręcz, gdy jako glina - ćpun uganiał się za Michaelem, Sarą i resztą. W 3 sezonie moja niechęć może nieco przygasła, ale wciąż nie byłam do niego przekonana. Za to w 4.. Kupuję go, bez żadnych reklamacji! Strasznie mi było żal, gdy zamordowali mu synka, nawijałam jak świrnięta w ekran, oglądając, jak rozprawia się z Wyattem "Dobrze mu tak".. Każda postać w tym serialu zmieniała się na naszych oczach, Alex był zdecydowanie taką, która przeszła transformację z efektem jak najbardziej pozytywnym.
anetek, z Tobą również zgadzam się w zupełności. Sara przeszła przez piekło, dlatego powróciwszy, nie mogła już być beztroską dziewczynką. Stała się dojrzałą kobietą, miłość do Michaela tak naprawdę od samego początku wymagała od niej niesamowitej siły psychicznej, z każdym kolejnym zdarzeniem tą siłę zyskiwała. I była silna do końca, dla męża i syna.
Zgadzam się. Ja ogólnie lubię seriale i wiele ich obejrzałam, ale Prison Break to coś tak niezwykłego, że również po zakończeniu płakałam, ze wzruszenia i z żalu, że tak dobry serial się skończył. Wiem, że to tylko fikcja, ale jeszcze nigdy nie przeżywałam tak losów bohaterów... Dobrze że mam wszystkie odcinki na płycie i ostatnio zrobiłam sobie maraton, obejrzałam wszystko od pierwszej serii począwszy :) I nadal twierdze że ten serial jest wyśmienity :)
Miałam identycznie, ale to tylko znaczy, że naprawdę scenarzyści wykonali kawał dobrej roboty:)
ryczałam przez kilka dni i nie mogłam o tym zapomnieć...i ciągle tylko "dlaczego?" xd ale gdy już jakoś mi przeszło wróciłam do 1 sezonu, dla pocieszenia : )
ja to samo strasznie płakałam ! az rano do szkoły nie wstała .! spać nie mogłam takie emocje :(
Dołączam do grona płaczących i pytających "dlaczego"... ;((
Ogólnie serial nie porwał strasznie... 1 i 3 sezon dla mnie najlepsze, 2 i 4 słabsze, ale też miały swoje plusy... No ale końcówka zmiażdżyła... ;((
Ja dopiero obejrzałam serial i muszę przyznać że też strasznie płakałam :( Mogli by nagrać piąty sezon w którym okazuje się że jednak Michael żyje... :D