Klasycznie manipulujący widzem wyciskacz łez z antywojennym akcentem, który jest bardzo sugestywny, dałem się przekonać. Nic nas nie zbawi oprócz ludzkiej bliskości tu i teraz. Nie tej oferowanej za pieniądze w toi-toiu. Prosty film o tym, że smutek i melancholia mogą mieć różne oblicza. I każdy może kopnąć własny karton, kiedy zrozumie, jak porąbany jest ten świat.
zgadzam sie z Toba w 100%. Denerwuje mnie tylko ta nieporadność bohaterów, niemożność zapanowania nad własnym życiem i niemądre decyzje. Zdaje sobie rowniez sprawe z tego, ze to wszystko jest zamierzone :)
ma ktos pomysl jakim cudem weteran wojenny wylądowal na ulicy?
Daleko nie trzeba szukać - kilka lat temu w Tatrach znaleziono przecież bezdomnego, który okazał się Włodzimierzem N., byłym żołnierzem, weteranem misji w Libanie i w Iraku. Mężczyzna cierpiał na częste u "misjonarzy" schorzenie PTSD wywoływane w głównej mierze poprzez olbrzymi stres wyniesiony z pola walki (ale nie tylko), swoistą odmianę depresji. Rodzinie powiedział, że wyjeżdża zagranicę, a tymczasem zaszył się w górach, gdzie mieszkał w jakimś szałasie. Uratowany przez leśników przed śmiercią od wyziębienia i tak nie uniknął swego gorzkiego końca - zmarł półtora roku później. R.I.P. W USA bezdomność wśród byłych żołnierzy jest nagminna, a zaczątkiem większości kłopotów jest niezdiagnozowane i nieleczone to cholerne PTSD. W Polsce sytuacja nie jest na szczęście tak dramatyczna, ale i liczba żołnierzy wyjeżdżających na bojowe misje jest też nieporównywalnie mniejsza niż w Ameryce.